
Wyobrażaliśmy sobie siebie na ciepłej wyspie.
Nie poprzestaliśmy na wyobrażeniach i przekuliśmy plany w rzeczywistość.
Teraz pora trochę zmarznąć! 🙂
Mieszkamy od 9 lat na greckiej wyspie. Prowadzimy Biuro Turystyczne Project Holidays Grecja i Waszym zdaniem najlepsze wycieczki fakultatywne po Zakynthos i Kefalonii. Grecja to nasz dom i miejsce odpoczynku. Po intensywnym sezonie letnim uciekamy zwiedzać jej najdalsze krańce. Lecz gdy tylko w polskich górach spadnie pierwszy śnieg – ruszamy w Tatry.
Stąd wziął się nasz pomysł na Project Holidays Polska.
Nie zwalniamy tempa. Mówią o nas perfekcjoniści, pracoholicy, a my świetnie się bawimy! Nasze dwie głowy to wulkany pomysłów. Prowadzimy trzy firmy i fundację, wciąż się doszkalamy, sami szkolimy naszych pracowników i sami też bierzemy udział w wycieczkach. Nie zarządzamy żadną firmą zza biurka i dzięki temu programy są stale ulepszane. Piszemy bloga, kręcimy filmy i zarządzamy social media.
Byliśmy w Wydarzeniach Polsatu, Halo Polacy, na Onet, WP Turystyka oraz Pytaniu na Śniadanie.
Jesteśmy też autorami książki „Wielki Grecki Przekręt, czyli dlaczego nie warto udawać Greka”.
Przy nas naprawdę można czuć, że się odpoczywa!
Na co dzień
W tak zwanej wolnej chwili, gdy już taką złapiemy spędzamy czas z rodziną. Chodzimy na siłownię, jeździmy konno, chodzimy do teatru i na mecze piłki nożnej. Choć nasze głowy i tak są zajęte tworzeniem nowych projektów i nadążaniem za Waszymi oczekiwaniami. To najtrudniejsze i jednocześnie najbardziej satysfakcjonujące zadanie naszej pracy.
Wciąż nam się to udaje i zarażamy Was pasją do aktywnego wypoczywania.
Dlatego postanowiliśmy nie robić przerwy i spotkać się z Wami również zimą. Żeby móc zrealizować nasze wielkie marzenie o realizacji bardziej szczytnego celu niż samo zwiedzanie postanowiliśmy założyć Fundację Project Holidays Polska. Mamy tym jednym zamiar nie tylko pokazywać Wam piękno Tatr, ale propagować zdrowy ruch połączony z edukacją. Chcemy tym jednym wpłynąć na rozpoznawalność kultury i tradycji góralskiej oraz mamy nadzieję przyczynić się do jej nieśmiertelności.
Więcej o misji fundacji przeczytasz w jej statucie tutaj.















Ah te geny
Ewidentnie ciągnie nas na geograficzne południe i odkąd odkryliśmy, że coś w tym musi być zaczęliśmy szukać przyczyny. Nie jesteśmy skłonni wierzyć w przeznaczenie, ale nie sądzimy, żeby wydarzenia były kwestią przypadków. Raczej wyborów. Wybory bezpośrednio zależą od charakteru człowieka, a jego cechy podobno dziedziczy się w genach. Tutaj odsłonimy trochę prywaty.
Przodkowie Adama z linii pradziadków pochodzą z Gór Świętokrzyskich. Podróże zagraniczne nie były im obce, a to dość wyjątkowe, bo w tamtych czasach nie były one dla wszystkich. Nie mamy już kogo zapytać o przyczynę i okoliczności, ale do dziś w pudełku pamiątek spoczywa zdjęcie dziadka Adama z egipskimi piramidami w tle. Kolejne pokolenia to już rodowici Warszawiacy, ale krajobrazy gór musiał zaszyć się w DNA na tyle głęboko, że przetrwał do dziś.
Kiedy widzę ośnieżone szczyty zawsze czuje się jakbym jechał do domu – mówi Adam.
Zuzanna natomiast ma we krwi mieszankę – Warszawską, Ostrzeszowską i Bydgoską. Dziadek od strony ojca, rodowity Warszawiak, przeniósł najpierw swoje życie do Bydgoszczy. Był złotnikiem, prowadził zakład jubilerski, na tamte czasy mając naprawdę pewny i dochodowy zawód. Na nic się zdały jednak proste ścieżki kariery, gdy dziadek zapragnął wyprowadzić się w góry i założyć owczarnię. Zakupił ziemię w Kotlinie Kłodzkiej, rozpoczął nawet budowę, ale w ukończeniu przeszkodził mu… zawał. Chęć opuszczenia miasta i przeniesienia się w góry przetrwała jednak w genach i nie omieszkuje o sobie przypominać.
Owczarni nie mam planów budować w obawie przed zawałem – śmieje się Zuzanna.
Nasze Podhale
Czy można faktycznie doszukiwać się przyczyn naszej migracji w genach tego nie udowodnimy naukowo, ale wiemy jedno. Południe Polski jest nam bliskie. Zdecydowaliśmy się żyć na dwa domy, na dwa kraje, latem w Grecji, zimą w Polsce i choć to nie lada wyzwanie nie planujemy się poddać.
Zbliżając się do gór za każdym razem czujemy ich wyzwolony klimat. Kojarzą nam się z wolnością, z życiem pełną piersią, ale też wyższością, granicami niedostępności i szacunkiem.
Zaręczyliśmy się nad Morskim Okiem i rok później wzięliśmy ślub w Bukowinie Tatrzańskiej.
Każdy moment, każde wspomnienie to jednocześnie wspomnienie Podhala i może nam je odebrać tylko alzheimer.
Jeśli chcecie wiedzieć dlaczego akurat Podhale przeczytajcie następny wpis.


